MIEJSCOWA GAZETA

Informujemy, iż dnia 01.10.1996 roku do miejscowości Sad Town z wielkim hukiem i bez zapowiedzi zagościło wesołe miasteczko! Zajęło duży teren miasta, jednakże podobno za zgodą burmistrza! Kto by się spodziewał, że Mr. Smutter kiedykolwiek zgodzi się na tak nietypową ugodę? Miejscowi aż wrzą ze wściekłości i krzywo patrzą na kolorowe uządzenia, a jeszcze bardziej na wyszczerzone postacie, które próbowały wcisnąć im dziwne i podejrzanie wyglądające jabłka w zapewne zatrutej pomarańczowej polewie - mówi mieszkanka naszego miasteczka, Pani Bólogłowa. Kto wie ile jeszcze zostało do końca naszego limitu i kiedy zaczną się jawne protesty przeciw mało znanej trupie cyrkowej?
MIEJSCOWA GAZETA

Informujemy, iż dnia 01.10.1996 roku do miejscowości Sad Town z wielkim hukiem i bez zapowiedzi zagościło wesołe miasteczko! Zajęło duży teren miasta, jednakże podobno za zgodą burmistrza! Kto by się spodziewał, że Mr. Smutter kiedykolwiek zgodzi się na tak nietypową ugodę? Miejscowi aż wrzą ze wściekłości i krzywo patrzą na kolorowe uządzenia, a jeszcze bardziej na wyszczerzone postacie, które próbowały wcisnąć im dziwne i podejrzanie wyglądające jabłka w zapewne zatrutej pomarańczowej polewie - mówi mieszkanka naszego miasteczka, Pani Bólogłowa. Kto wie ile jeszcze zostało do końca naszego limitu i kiedy zaczną się jawne protesty przeciw mało znanej trupie cyrkowej?
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Długa i nudna karta o długim i nudnym tytule [Quentin "Fatum" Fitzroy]

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Fatum
Oświecony, oczerniający oświetleniowiec
Fatum


Liczba postów : 101

Długa i nudna karta o długim i nudnym tytule [Quentin "Fatum" Fitzroy] Empty
PisanieTemat: Długa i nudna karta o długim i nudnym tytule [Quentin "Fatum" Fitzroy]   Długa i nudna karta o długim i nudnym tytule [Quentin "Fatum" Fitzroy] EmptySob Lut 22, 2014 6:04 am

Długa i nudna karta o długim i nudnym tytule [Quentin "Fatum" Fitzroy] X8tSHwP

※ Q u e n t i n  "F a t u m"  F i t z r o y ※
Data urodzenia: Trzynasty września 1985 roku, tak, piątek
Pochodzenie: Wyspy Królewskie przynależące do Tristitii
Rodzina: Matka, wujek, oraz młodszy brat. Ojca nie zna, z kolei dalsza rodzina nie trudzi się utrzymywaniem kontaktu z naszą radosną czwórką.

Ranga: Oświecony, oczerniający oświetleniowiec
Grupa: Pracownik

♣ Charakter ♠
Co wiesz o ciemnej sylwetce stojącej podczas przedstawienia za reflektorem na rusztowaniu, tam, na górze? Widziałeś go kiedyś w ogóle? Wiesz, jakie książki czyta, jakich piosenek słucha i czy lubi dżem wiśniowy?
Nie wiesz, dopóki nie zapytasz; lecz nawet kiedy bardzo chcesz to zrobić – nigdzie nie możesz go znaleźć, nigdzie go nie ma. I nagle pojawia się za Twoimi plecami z naręczem filtrów i kolorowych tarcz potrzebnych do odpowiedniego oświetlenia nadchodzącego show.
- Dzień dobry, dzień dobry, w czym mogę pomóc? - jest miły, nieprawdaż? Przyjemny z twarzy i głosu, który lubisz pomimo tej minimalnej, arogancko ochrypłej nutki, która tańczy między wyższymi dźwiękami. Posyła Ci uśmiechy, kłania się – nie przeszłoby Ci przez myśl, że może być operatorem światła, gdyby nie te pierdołki w jego rękach, prawda?
Szybko wdajecie się w konwersację, czujesz się przy nim jak król(owa) świata, nagle wszyscy Cię lubią, nagle jesteś pięknością, czy też seks bombą. Ale jak to się stało? Jak dowiedział się od Ciebie większości rzeczy, których normalnie nie mówisz byle komu?
Charyzma. Jest charyzmatyczny i zna pewne sztuczki psychologiczne, więc lepiej bacz na słowa. Chociaż już i tak jesteś w bagnie. Ale wciąż go lubisz, pomimo tych wszystkich podejrzeń i rodzących się z czasem uprzedzeń. Więc rozmawiasz z nim dalej. A potem on nagle znika, nie ma go, pamiętasz tylko ten nienaganny uśmiech i krótkie, świergoczące „O! Na mnie już czas, do kiedy indziej!”.
Zaintrygowanie nie maleje, więc zamiast oglądać przedstawienie szukasz go gdzieś wzrokiem. A jego jak zawsze nie widać. Przyjdzie, oczaruje i rozpłynie się w powietrzu.
Na Fatuma trzeba uważać, jest cwany. Dziś mu podpadniesz, a jutro całe miasto jest wrogo do Ciebie nastawione. Potrafi rozmawiać, potrafi komplementować. Nie wiesz, czy ten komplement jest szczery, czy też nie – musisz zaufać instynktowi. On Cię ćwiczy, Ciebie i Twoje zaufanie, Twoją wiarę w ludzi.
Ale czemu odbieramy mu dobre imię? Ma przecież swoje zalety, o ile fakty wyżej wymienione nimi nie są.
Nie jest bezduszny, tak naprawdę jest bardzo zduszny, tylko trzeba go odpowiednio podejść, zaintrygować i zagiąć. Uwielbia opowiadać tanie żarty, kocha tę świadomość, że jest w centrum zainteresowania. To rekompensata za pracę w cieniu sławy cyrkowców (dosłownie i w przenośni). Lubi oceniać książki po okładce, po części jest też materialistą, więc jeżeli dobrze się prezentujesz i wiesz, jak obchodzić się z takimi ludźmi, to będziesz w stanie go kupić. Wczujmy się w niego: Fatum siedzi sobie z nieruszoną kawą na schodkach z tyłu namiotu przeznaczonego dla personelu, a jakaś przeurocza dziewczyna, promieniejąca wręcz słodkością, pachnąca i świeżutka, podchodzi do niego i zagaduje. Jak taki wieczny samotnik (żeby już żargonem nie strzelać z tym forever alone) może zareagować na nagłą uwagę piękności? Chyba dość nietypowo... Od pierwszego wejrzenia kreuje sobie w głowie jej profil psychologiczny. Ubiera się tak a nie inaczej, więc jest taka i siaka, chce z kolei sprawiać wrażenie takiej, i lubi słodycze. Potem próbuje potwierdzić swoje wnioski w rozmowie, zagaduje, podrywa, obserwuje reakcje. Odpowiednio dobrane słowa potrafią zdziałać cuda, więc już godzinę później, o ile oczywiście ma tyle wolnego czasu, wie o dziewczynie niemal wszystko. Ale to nie jest główny cel, dla którego przytacza się ten przykład. Wie o niej niemal wszystko i – jeżeli faktycznie jest interesująca – po tej godzinie, jednej, krótkiej godzinie, jest bliski zakochania się.
Jako czytelnik tego... tej karty, powinieneś/naś czuć zaszczyt, że właśnie masz dostęp do jego taktyki i w ten sposób, znając już klucz jego postępowań, możesz spróbować go podejść, lub nie dać się jego sztuczkom.
Niemniej jednak jest jeszcze parę ważnych szczegółów, które warto by wspomnieć, opowiadając o jego osobowości i stylu bycia. Można bowiem powiedzieć, że cierpi (czy aby na pewno cierpi?) swego rodzaju satyriasis, jest męskim nimfomanem. Mimo iż dość izoluje się od ludzi, nie opowiada o sobie, ani nic z tych rzeczy, to po prostu uwielbia anonimowe zbliżenia. Brak zobowiązań to brak konsekwencji, w dodatku ludzie, z którymi się kocha z reguły gówno obchodzi jego osoba. Ale nie na samym seksie mu przecież zależy. Tak naprawdę po prostu uwielbia obserwować, jak poszczególne osoby reagują. Zarówno na pieszczoty, słowa, jak i czyny. Czy przyniesie kwiatka, czy upuści coś ciężkiego na stopę. Czasem robi to bez opamiętania, nie bacząc na następstwa. Można więc bez wątpienia stwierdzić, że jest ciekawski i głupi w swojej głęboko ukrywanej inteligencji.
W dodatku, kiedy przyjdzie co do czego, mimo że jest dżentelmenem, zupełnie nie umie obchodzić się z kobietami, na których mu zależy. To samo w przypadku mężczyzn. Może dlatego nie ma przyjaciół, jeśli nie brać pod uwagę tego, że ktoś, kto nic o nim nie wie nie może być jego przyjacielem. A cokolwiek poza imieniem, nazwiskiem i wiekiem wiedzą o nim tylko dwie osoby, przynajmniej póki co. A jest to jego brat i matka.
Podsumuj więc – skąd wzięła się łatka Fatum?
Pierwotnie oznacza to nieunikniony, często przykry los; przeznaczenie.
Quentin nie ma pecha. To ludzie, którzy z nim przebywają go mają.

♣ Wygląd ♠
Gdyby przenieść go do teraźniejszej Ameryki może wtopił by się w tłum, jednak tu, w Sad Town ludzie nie wyglądają z reguły tak dziwnie. Nie licząc trupy cyrkowej oczywiście, do której Quentin należy. Zafascynowany kulturą afrykańską, tuż po przyłączeniu się do cyrkowców zrobił sobie na prawej ręce geometryczny tatuaż, który, delikatnie mówiąc, rzuca się w oczy w „normalnym” otoczeniu. Mało tego! Na jego sięgających za łopatki, pięknych, brązowych włosach kołtuni się pięć grubych, zmierzwionych dreadów, które zwykle wiąże ze sobą sznurkiem w koka, bądź kitę. Wygląda to co najmniej dziko. 8D Na jego podbródku kołysze się kozia bródka, a na niej dwa koraliki – laski na to lecą. Ostatnim ekscentrycznym elementem w jego aparycji jest jego ubiór, o którym opowiem później.
Co się tyczy twarzy Fitzroy'a... Spokojna, sympatyczna, lecz męska i stanowcza. Ciemnoniebieskie, granatowe wręcz oczy, dość duże i wyglądające, jakby cały czas mówił prawdę i tylko prawdę, potrafią patrzeć na różne, ba, wiele różnych sposobów. Raz iskrzą entuzjazmem i radością, raz są chłodne i nieodgadnione, sprawiają, że masz ciarki i nie wiesz co powiedzieć. Raz się nad nimi rozczulasz, a raz ich spojrzenie rozpala Cię od środka. Ma opanowane tysiące min, i w większości z nich jego facjata prezentuje się jeszcze przystojniej, niż jest normalnie. Ma parę linii zmarszczek mimicznych na twarzy, ale nikt nie mówi, że były one spowodowane szczerym uśmiechem, czy też zdziwieniem. Ponieważ kurzych łapek od śmiechu w kącikach oczu nie ma.
Skórę ma dość delikatną, lubi być sucha i piec, a także czerwienić się pod wpływem mocniejszego dotyku, więc Fatum dba o nią chcąc czy nie chcąc. Policzki ma posypane piegami, podobnie jest z ramionami, dekoltem i plecami. Generalnie cały jest dość piegaty. Głównym elementem, który przyciąga uwagę widza, który ma zaszczyt molestować go wzrokiem jest blizna na jego twarzy, ciągnąca się przez lewe oko aż na lewą pierś. Nie lubi się nią chwalić, ale też nie zakrywa jej żadnymi przepaskami, bo to jedynie zwraca uwagę. Czasem tylko, gdy stwierdzi, że ma „yolo day”, zakłada maskę zanni, a do tego jakiś śmieszny strój harlekina i paraduje tak po cyrku udając, że jest atrakcją. Kontynuując o sposobie ubierania się Quentina – można powiedzieć, że jest dość teraźniejsze. Większą część dnia roboczego spędza na rusztowaniu pod dachem namiotu cyrkowego, więc jego ubranie nie musi być ani trochę formalne. Zazwyczaj chodzi tylko w bieliźnie i spodniach, w gorące dni zdarza się, że na moment zdejmie podkoszulek, jednak robi to niechętnie ze względu na bliznę. Kiedy wychodzi do ludzi w bardziej konkretnych sprawach zwykł ubierać się dość normalnie: koszula z podwiniętymi rękawami, kamizelka, szelki i proste spodnie. Jeżeli jest chłodno to i płaszcz zarzuci, a do niego zakłada swój ulubiony, gangsterski kapelusz, którego nazywa Mistrzem Capone. Można powiedzieć, że gdyby miał inną fryzurę, to przypominałby Mechaniczną Pomarańczę. Nawet chód ma dość niegrzeczny, chwiejący się pod ciężarem pewności siebie, lecz gdy trzeba jest sprężysty i dostojny. Jak królewskie kocurzysko, które jedynie przez przypadek znalazło się w cyrku. Czasem chodzi wyprostowany, a czasem przygarbiony z głową i biodrami lekko wysuniętymi do przodu, przez co może przywodzić na myśl znak zapytania. Wszystko to zależy od nastroju, ponieważ u Fatuma z tym, jak się prezentuje obcym, jest jak u kobiety. Czasem w totalnym chaosie, a czasem owiany subtelną mgiełką wyrafinowania i arystokracji.

♣ Historia ♠
Nie jest ona zbyt wystrzałowa, jeżeli mam być szczery. Quentin był zwykłym dzieciakiem z wysp, miał nudne dzieciństwo wypełnione po brzegi deszczowymi chmurami, na które gapił się godzinami, gdy wychodził wypasać owce. W ich stadku było dziewięć tych puchatych kulek, do których wraca teraz myślami za każdym razem, kiedy widzi przechodnia z watą cukrową. Rodzina Fatuma szczyciła się tym, że runo owiec było niewiarygodnie miękkie i niespecjalnie czuć było od niego ten typowy owczy cap, który zawsze tak przeszkadza kupcom i nabywcom. Mleka co prawda dawały mało, jednak wesoła czwórka jakoś sobie radziła, nie potrzebowali go dużo, w dodatku dzieci (to znaczy Quentin i jego brat, Frederic) nie lubiły jego smaku. Kiedy Fatum dostał swoją pierwszą książkę – elementarz z opowiadaniami – miał dwanaście lat, a wkrótce potem wyjechał do stolicy, aby zacząć uczęszczać do szkoły, sponsorowany przez jakąś odleglejszą rodzinę i małą fundację dla rodzin z owcami o bardzo korzystnym dla bogoli runie. W wieku piętnastu lat ukończył podstawowe nauczanie, jednak nie chciał go kontynuować. Zaczął brać lekcje u jednego z wykładowców uniwersytetu, a resztę wolnego czasu spędzał ze znajomymi, bądź realizował się artystycznie robiąc zdjęcia, które są jego pasją do dziś. Zabawa światłem to dla niego naprawdę niezła frajda, ale szybko odkrył u siebie chorobę oczu, którą ów profesor, u którego miał zaszczyt się uczyć, wykrył i postawił niezbyt fachową diagnozę, jednak niezmiernie trafną. Chłopak zaczął zbierać na specjalne, przyciemniane okulary robiąc na rynku teatrzyk cieni z kolegami. W wieku siedemnastu lat, już z okularami i w połowie nauki, którą rzucił – przyłączył się do małej grupy teatralnej, by reklamować ich występy i aranżować scenografię. Sam również próbował jako aktor, jako komik, jako mim, ale nie wychodziło mu to, więc postanowił nie zrywać z tym rodzajem sztuki, a jedynie pozostać na backstage'u. Tak minął kolejny rok, nim zainteresowała się nim większa organizacja, cyrk Cirkus. Zatrudnił się tam jako pomagier, ale już jako dziewiętnastolatek zaczął piąć się po szczeblach światłowładnej kariery. Szybko stał się głównym operatorem światła, którym to zawodem zajmuje się już dziesiąty rok i można powiedzieć, że jest mistrzem. Niektórzy stwierdzą że nic nie osiągnął w życiu, nikt przecież nie zna nazwisk oświetleniowców. Ale czy ci, którzy tak mówią potrafią czarować światłem i kolorem tak jak on? Szczerze wątpię.


♣ Słabe strony/choroby ♠

☞ Jak pytać, wypytywać, dopytywać i wyciskać informacje potrafi niemal bezbłędnie, tak sam w udzielaniu odpowiedzi jest wybitnie niezorientowany. Panikuje, kiedy postawiony jest w sytuacji, w której musi powiedzieć coś o sobie.

☞ Łgarz, kanciarz, fałszywiec, wiarołomca, pozorant, mistyfikator, obłudnik, krzywoprzysięzca. To chyba mówi samo za siebie.

☞ Zajmuje się oświetleniem, mimo to ma fotofobię, czyli światłowstręt lub mniej wampirycznie – nadwrażliwość na światło, przez co nosi albo specjalne okulary, albo po prostu unika kontaktu wzrokowego z jaskrawymi sytuacjami, ponieważ ich relacje nie są pozytywne.

Zapewne jest jeszcze pełno wad, o których istnieniu Fatum nie zdaje sobie sprawy.

♣ Pozostałe ♠

☞ Jego najlepszym przyjacielem jest urocza  papuga żako o oryginalnym imieniu – Krakers.
Nauczył Krakersa mówić i przywiązał się do niego. Czasem zdarza się, że przychodzi z nim na ramieniu do pracy, ponieważ jeszcze ani razu nie zleciał na scenę, czy chociażby ruszył się z jego barków bez pozwolenia.

☞ Jest nieco rasistowski i nietolerancyjny, ale w większości przypadków zatrzymuje to dla siebie

☞ Ma słabość do musicali i komedii romantycznych, podczas oglądania których otacza się poduchami, chusteczkami do nosa, popcornem, lodami i innymi słodyczami – prawidłowo kojarzy Ci się to z rozwódką w sylwestra.

☞ W domu ma osobną biblioteczkę, a na jej półkach stosy kronik i albumów ze zdjęciami z różnych krajów i czasów.

☞ Naprawdę poświęca się pracy, która jest również jego hobby. Pomaga też w projektach i budowach konstrukcji, na których akrobaci i inni artyści pokazują widzom swoje niesamowite talenty.

☞ Nie porzucił aparatu. Nadal pielęgnuje tę pasję, jednak w mniejszym stopniu. Zawsze marzył, aby mieć jakąś piękną osobę, którą mógłby fotografować. Prywatny model, prywatna modelka. Nie ma jednak odwagi, ani chęci pytać kogokolwiek, póki co.

xyz, kurna. Tak bardzo dat karta, sorry za tyle wania lody lania wody.
Powrót do góry Go down
Ambrosij
Właściciel
Ambrosij


Liczba postów : 69

Długa i nudna karta o długim i nudnym tytule [Quentin "Fatum" Fitzroy] Empty
PisanieTemat: Re: Długa i nudna karta o długim i nudnym tytule [Quentin "Fatum" Fitzroy]   Długa i nudna karta o długim i nudnym tytule [Quentin "Fatum" Fitzroy] EmptyNie Mar 16, 2014 5:44 pm

    Akceptuję.
Wybacz, że tak długo. D:
Btw., w tym świecie teoretycznie i praktycznie nie ma Afryki, ale pomińmy ten mało istotny fakcik.
Powrót do góry Go down
https://circus.forumpl.net
 
Długa i nudna karta o długim i nudnym tytule [Quentin "Fatum" Fitzroy]
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 ::  :: Karty postaci-
Skocz do: